Mój przyjaciel Bruno

Cześ. Dziś opowiem wam o moim nowym znajomym. Nazywa się Bruno i jest miłym, puszystym niedźwiedziem. Poznaliśmy się tuż przy mojej norze, gdy próbował skrzywdzić mojego jedynego syna. Jednak po późniejszym spotkaniu okazało się, że nie ma złych intencji.


Zaimponował mi też swoim darem latania. W końcu nie wiele niedźwiedzi może pochwalić się przed naturalnym wrogiem mocą lewitacji. Bruno jednak ma wiele ukrytych talentów.


Między innymi potrafi wstrzymywać oddech na jakieś pięć minut. Biedaczek dreptał w miejscu z głową w wodzie, aż odbiegłam by ocalić szczeniaka od kojota.


 Uratowałam szczeniaka i przyznam szczerze zgłodniałam. Ujrzałam padlinę i Bruno, który z przyjemnością podzielił się ze mną posiłkiem. Puszysty jest nie tylko na zewnątrz a i wewnątrz (tak mi się przynajmniej wydaje).

Do naszego grona biesiadników dołączył wkrótce też Władysław. Kojot, który usiłował zabić mojego jedynego syna. Przebaczyłam mu i razem rozkoszowaliśmy się zdechłym jeleniem.


Zabawne, że przy jednym stole zasiadły aż cztery różne zwierzęta. W tym elka 
oczywiście. Liczę, że to jeszcze nie koniec i jutro wyskoczymy gdzieś z kumplami :P

Proszę komentujcie post, iż chcę wiedzieć co sądzicie o nowym towarzystwie mojej wadery :D

2 komentarze:

Komentarze są moderowane przez autorkę bloga. Proszę nie zamieszczaś treści obraźliwych.